Od pioniera po hodowcę drobiu… [Jacek Karpiński]

M. Gogól-Górecka
22.08.2023
Przewidywany czas: 5 min

Kreator, pionier, wybitny konstruktor, ale też postać tragiczna. Jacek Karpiński – autor nowatorskich rozwiązań informatycznych i człowiek, który być może urodził się w nieodpowiednim miejscu i złym czasie. Jak wyglądał przemysł informatyczny w jego czasach i jak jego rozwiązania wpłynęły na późniejsze rozwiązania technologiczne?

Komputerowe początki

Komputery w latach 60. i 70. XX wieku wyglądały i działały zupełnie inaczej niż współczesne. Pomyśleć, że te sprzed kilkudziesięciu lat były wielkości kilku szaf i zajmowały całe pomieszczenia, a dodatkowo obsługiwał je wyspecjalizowany personel ubrany w kitle. Obecnie zdecydowana większość komputerów ma bardzo podobną do siebie konstrukcję i wykorzystuje gotowe, powtarzalne i produkowane przez wyspecjalizowane firmy podzespołów: procesory, pamięć operacyjną, pamięć dyskową czy urządzenia peryferyjne.

Ale dawniej standaryzacja sprzętu i oprogramowania dopiero raczkowała. W efekcie komputery kosztowały dużo więcej, zarówno w produkcji, jak i obsłudze, ale stosowane w nich rozwiązania w wielu przypadkach były bardzo oryginalne.

Sytuacja w Polsce i wybitny konstruktor

W takich warunkach również raczkujący polski przemysł elektroniczny, borykający się z zapóźnieniem technologicznym, brakiem kapitału i wadami funkcjonowania w systemie scentralizowanej gospodarki mógł się poszczycić ciekawymi konstrukcjami. Choć powstałe w Polsce komputery nie odniosły sukcesu na skalę międzynarodową, z powodzeniem spełniły swoje zadanie i pracowały nawet przez kilkadziesiąt lat. 

Wśród polskich konstruktorów najbardziej rozpoznawalną osobą był Jacek Karpiński, współtwórca kilku bardzo ciekawych maszyn obliczeniowych, znany jednak przede wszystkim jako autor komputera K-202.

Jego pierwszym projektem był AKAT-1 – rodzaj komputera opartego nie na sygnałach cyfrowych, a analogowych. To właśnie jego możliwości i architektura stały się trampoliną dla dalszej kariery Karpińskiego. Gdy w 1960 otrzymał nagrodę w konkursie UNESCO dla młodych talentów technicznych, wyjechał na stypendium do USA, gdzie bacznie obserwował najnowsze rozwiązania, a po powrocie do kraju rozpoczął własne prace.

O Jacku Karpińskim więcej przeczytasz w książce „Akademia Superbohaterów”, którą kupisz TUTAJ.

Szerokim echem odbiła się skonstruowana przez niego tranzystorowa sieć neuronowa o nazwie Perceptron, która na podstawie obrazu z kamery potrafiła uczyć się i rozpoznawać świat. Było to wówczas rozwiązanie niemal pionierskie, choć ujawniło nieprzyjemny rys osobowości Karpińskiego, który całkowicie pomijał rolę współpracowników i inspiratorów jego prac, przypisując osiągnięcia wyłącznie sobie.

W pogoni za innowacjami – kolejne projekty Karpińskiego

Kariera Karpińskiego rozwijała się wraz z nowymi pomysłami i konstrukcjami. W roku 1965 powstał KAR-65, kolejny nietypowy komputer, który – inaczej niż rozwiązania konkurencyjne – nie był sterowany jednym zegarem wyznaczającym rytm jego pracy, ale działał w sposób asynchroniczny. Mógł on wykonać do 100 tysięcy operacji na sekundę. Dla porównania, produkowane również w Polsce ówczesne komputery z serii Odra były dwukrotnie wolniejsze, a przy tym aż 30-krotnie droższe.

Skok technologiczny – słynny K-202

W tym czasie Karpiński zainteresował się zyskującą popularność nową kategorią maszyn obliczeniowych – minikomputerami, które zamiast w szafach mieściły się w obudowach wielkości walizki. Choć daleko im do współczesnych nam komputerów osobistych, jednak w latach 70-tych nie ustępowały one możliwościami swoim większym odpowiednikom, dając szansę na prawdziwy skok technologiczny. I to właśnie minikomputer zaprojektowany przez Karpińskiego, K-202, stał się dziełem jego życia, dzięki któremu dotąd jest pamiętany.

Karpiński zastosował w nim m.in. nowatorską (choć znów opracowaną przez kogoś innego) metodę adresacji pamięci, dzięki której K-202 mógł teoretycznie wykorzystywać aż do 8 MB pamięci, podczas gdy standardem było wówczas zaledwie… 64 kB. Dysponował również szybkim jak na owe czasy procesorem, wykonującym nawet do miliona poleceń na sekundę, a także wyświetlaczem ekranowym, co było wówczas rzadkością.

Wielkie nadzieje i…niewielki sukces

Karpiński był absolutnie przekonany, że jego komputer zawojuje świat. Wykorzystał więc swoje kontakty oraz wpływy i przekonał polskie władze do nawiązania współpracy z brytyjskimi firmami. Dzięki temu we Wrocławiu miała powstać fabryka produkująca seryjnie tysiące egzemplarzy K-202, które miały skomputeryzować polską administrację i gospodarkę, a także stać się eksportowym przebojem. Niestety, skończyło się na… zaledwie 30 egzemplarzach.

Przyczyn tego niepowodzenia było wiele. Choć Karpiński był zdolnym, być może nawet genialnym inżynierem-konstruktorem, to jednak jego umiejętności nie wystarczały do zarządzania złożonym procesem produkcyjnym wymagającym dyscypliny, organizacji i dbałości o bardzo wysoką jakość.  W efekcie wszystkie 15 egzemplarzy z wyprodukowanej serii próbnej, które zostały wysłane do brytyjskich kontrahentów, miało poważne usterki i wróciły do Karpińskiego, a dalszych zamówień nie było.

Niełatwy charakter i smutny finał

K-202 był rozwiązaniem na tyle nietypowym i nowym, że nie posiadał jeszcze własnego ekosystemu oprogramowania, a to ono przecież ono decyduje o wartości komputera. Wreszcie, największym przeciwnikiem Karpińskiego okazał się… on sam. Miał bardzo konfliktowy charakter, w ostrych słowach krytykował konkurencyjne zespoły i ośrodki badawcze, a nawet własnych przełożonych. Potrafił bezpardonowo zrzucać na nich winę za wszelkie niepowodzenia, natomiast zasługi przypisywał wyłącznie sobie.

Jak łatwo się domyślić, nie przysparzało mu to sprzymierzeńców. I choć rozwiązania znane z K-202. po usunięciu problemów, stały się kilka lat później podstawą dla całkiem udanego systemu MERA-400, to wówczas era minikomputerów już się kończyła, a świat fascynował się zupełnie innymi rozwiązaniami. System ten powstał jednak już bez udziału Karpińskiego, który zniechęcony, na 15 lat porzucił komputery, aby zająć się hodowlą drobiu i świń.

Próbował jeszcze wrócić w latach 90-tych, m.in. współpracując ze Stefanem Kudelskim, innym genialnym konstruktorem, twórcą profesjonalnego magnetofonu nagraniowego Nagra, czy konstruując poszukiwane wówczas na rynku kasy fiskalne. Niestety, wszystkie te próby zakończyły się podobnie: niepowodzeniem i wielkimi stratami finansowymi (a dla Karpińskiego także utratą domu, który stanowił zabezpieczenie jednego z kredytów).

Po śmierci Karpińskiego w 2010 roku co jakiś czas przypominane są jego osiągnięcia. Czasem nazywany jest nawet polskim Billem Gatesem czy Stevem Jobsem. Warto podkreślić, że Jacek Karpiński jest wybitnym przedstawicielem całego pokolenia polskich informatyków i konstruktorów komputerów, którzy w trudnych warunkach tworzyli podwaliny polskiego przemysłu informatycznego. Los ich rozwiązań – unikatowych, innowacyjnych, wizjonerskich – już nie zależał od nich samych i nie z ich winy dzisiaj stanowią one jedynie ciekawostki w muzeach informatyki.

Zobacz również