Ten naukowy duet wyprzedził „Zachód” – Olszewki i Wróblewski
O przenikaniu się różnych obszarów wiedzy i nauki napisano sporo. O konieczności współpracy między dyscyplinami – powiedziano jeszcze więcej. W praktyce jednak nieczęsto zdarza się, aby dwóch naukowców patrzących na świat z różnych perspektyw umiało odnieść wspólnie wielki, przełomowy sukces. Udało się to fizykowi Karolowi Olszewskiemu i Zygmuntowi Wróblewskiemu – wybitnym badaczom świata niskich temperatur.
Słabnąca z czasem rola Uniwersytetu Jagiellońskiego
Każde dziecko pamięta z historii, że Uniwersytet Jagielloński jest najstarszą uczelnią na ziemiach polskich i drugą w tej części Europy. Zna też historię jego królewskiej fundacji z woli Kazimierza Wielkiego, a następnie jego odnowienia za sprawą klejnotów podarowanych przez Jadwigę Andegaweńską. Przez kilkaset lat UJ stanowił ważny punkt na edukacyjnej mapie Europy.
Jednak z czasem rola ta słabła, a świetna przeszłość średniowiecznego uniwersytetu nie przełożyła się na dominującą rolę uczelni w późniejszym okresie. W wieku XIX, gdy tryumfy święciły nauki przyrodnicze i eksperymentalne, UJ był już na uboczu światowych badań. Kraków, w okresie zaborów znajdujący się pod kontrolą austriacką, z dawnej stolicy Rzeczypospolitej stał się jednym z wielu podobnych miast wielkiej monarchii habsburskiej. Wielkie odkrycia naukowe miały miejsce w Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemczech, ale nie tutaj.
Zaskakujące odkrycie z polskiego ośrodka naukowego
Tym większe było zatem zaskoczenie świata zachodniego, gdy w kwietniu 1883 Karol Olszewski i Zygmunt Wróblewski donieśli, że udało im się uzyskać tlen w stanie ciekłym. Od końca XVIII wieku wiadomo było, że możliwe jest skroplenie wielu różnych gazów, jednak z niektórymi – m.in. właśnie tlenem czy azotem, był poważny problem. Dalsze obniżanie temperatury wydawało się niemożliwe.
Wprawdzie opracowana krótko wcześniej teoria kinetyczna gazów autorstwa Jamesa Maxwella przewidywała, że możliwe jest skroplenie wszystkich gazów, jednak napotkane praktyczne trudności w osiągnięciu tego celu, a co za tym idzie – brak dowodu doświadczalnego kazały tę teorię traktować z dużą ostrożnością.
Olszewski i Wróblewski to bohaterowie drugiego wydania „Akademii Superbohaterów” – bestsellera Tomasza Rożka. Książkę dostaniesz TUTAJ.
Na czym polega odkrycie Olszewskiego i Wróblewskiego?
Polacy prowadzili badania z wykorzystaniem opracowanej nieco wcześniej przez Francuza Louisa-Paula Cailleteta tzw. metody kaskadowej, w której kolejno skraplane gazy pozwalały na obniżenie temperatury do poziomu niezbędnego w kolejnym kroku. Metoda ta pozwalała na stopniowe osiągnięcie coraz niższych temperatur, jednak ostatecznie ciągle pozostawały one powyżej punktu wrzenia tlenu (czyli -183 stopni Celsjusza) i pozwalały zaobserwować zaledwie nietrwałą mgiełkę tlenową.
Dopiero autorski pomysł Polaków, aby pod koniec procesu użyć etylenu wrzącego w obniżonym ciśnieniu, okazał się strzałem w dziesiątkę, a oczom odkrywców ukazała się cieniutka warstwa ciekłego tlenu. Kilka dni później metodę tę zastosowano także do skroplenia azotu w temperaturze -196 stopni Celsjusza. Teoria Maxwella została potwierdzona.
Odkrycie wywołało nie tylko zaskoczenie, ale również gniew i zazdrość zachodnich kolegów. „Dwaj nieznani panowie z prowincjonalnego uniwersytetu”, jak z lekceważeniem ich nazywano, mieli ukraść odkrycie przynależne Francuzom, którzy prowadzili swoje badania znacznie dłużej, i to oni zasługiwali na końcowy sukces. Wróblewski i Olszewski nie
zaprzeczali, że inspirowali się wynikami innych naukowców, jednak to właśnie odpowiednia modyfikacja procesu, będąca niezaprzeczalnie ich wkładem, zadecydowała o efekcie końcowym.
Wielkie odkrycie i wielkie… rozstanie
Współpraca polskich odkrywców nie trwała długo: wkrótce potem ich drogi się rozeszły i każdy podążył w swoją stronę. Z czasem ich odkrycie było coraz bardziej doceniane przez środowisko naukowe oraz rozwijający się przemysł. Karol Olszewski pod koniec życia był nawet kandydatem do Nagrody Nobla. Niestety, Zygmunt Wróblewski nie dożył tego zaszczytu, ginąc w pożarze laboratorium, który sam spowodował.
Obecnie kriogenika poszła znacznie dalej i pozwala na osiąganie dużo niższych temperatur, bliskich zera bezwzględnego. Wymagają ich np. komputery kwantowe, rakiety kosmiczne, ale również badania nad nadprzewodnictwem. Dlatego tym bardziej warto pamiętać, że na początku rozwoju tej dziedziny nieoceniony wkład wnieśli dwaj polscy uczeni z Krakowa.